poniedziałek, 15 stycznia 2018

Czytelnicze odkrycia i podsumowanie 2017!


Połowa pierwszego miesiąca nowego roku już za nami, więc czas zastanowić się nad podsumowaniem ubiegłego. Miałam już wystarczająco dużo czasu, żeby wybrać najlepsze książki, na które miałam szczęście natknąć się w 2017. 


Rok Onlypretender

Był to dla mnie bardzo dobry rok pod względem czytania, bo rozczarowania mogę policzyć na palcach jednej ręki. Przeczytałam 67 książek. Dużo? Mało? Nie wiem, ale zadowala mnie ten wynik, bo wygląda na to, że tyle miałam ochotę przeczytać, i na tyle wystarczyło mi czasu. 

Mój blog bardzo szybko się w tym roku rozwijał, obchodził w lipcu drugie urodziny. W marcu podjęłam świetną decyzję o dołączeniu do Instagramowej, a raczej bookstagramowej społeczności, która jest bardzo inspirującym miejscem. Drugim przełomem było przeniesienie się na własną domenę. Od dłuższego czasu się nad tym zastanawiałam, a cały proces zajął mi jedynie godzinę. Było warto.W tym roku rozwijałam też współprace, podejmowałam nowe, z każdej jestem bardzo zadowolona.


Prywatnie w 2017... najważniejsze, co zrobiłam, to pewnie obrona licencjatu. Chociaż każdy, kto ma to za sobą wie, że jest to jedynie formalność, a o wiele więcej wysiłku potrzeba, żeby zdać sesję. Ale, jak to mówi mój brat, jestem już licencją, więc warto się tym pochwalić :D Ten rok wiele mi też uświadomił. Wiecie, mając te 22 lata zaczynam się już robić bardziej dorosła i poważna. Z tym wiąże się fakt, że młodzieżowe powieści obyczajowe zaczynają mnie nudzić. (Miała być prywata, a ja znów o książkach). Dobra, nie przedłużam już! Oto najlepsze książki, na które trafiłam w 2017 (kolejność losowa... do pewnego momentu):

Pieseły muszą być... i nie tylko!

Głównymi bohaterami są psy, w pierwszej pies jest nawet narratorem, dzięki czemu powieść nabiera niesamowitej magii i jest jedyna w swoim rodzaju. Uwaga, przed lekturą trzeba zaopatrzyć się również w chusteczki. Jeśli macie psa, będziecie płakać. Jeśli nie macie, też będziecie płakać, a także Waszym marzeniem stanie się posiadanie własnego piesełka.

  • Sara Pennypacker Pax
Powieść o więzi łączącej chłopca z lisem pokaże dzieciom, jak ważne jest podejmowanie pierwszych dojrzałych decyzji, czerpiąc mądrość z doświadczenia innych ludzi, a dorosłym przypomni, że nie mają znaczenia ich grzechy z przeszłości, ale liczy się to, kim są teraz.

Młodzieńcze uniesienia ze szczyptą magii:

  • Danielle L. Jensen Trylogia Klątwy (Porwana pieśniarka, Ukryta łowczyni, Waleczna czarownica)
Pierwszy raz miałam okazję poznać bliżej trolle. W ich mieście o dosyć śmiesznej nazwie (Trollus) czekały na mnie polityczne intrygi, zaskakujące zwroty akcji i piękne zakończenie, a także mnogość emocji i wzbudzających sympatię bohaterów. To wszystko, czego mi trzeba w przypadku młodzieżowej serii :)


Uwielbiam Maas, z chęcią przeczytam każdą książkę, która zostanie przez nią napisana. Feyra trafia do świata magicznych fae, znanego jej tylko z przerażających opowieści. Maas bardzo dokładnie wykreowała ten świat, zarysowując jego malownicze zakątki, uzupełniając go o ciekawe stworzenia, wreszcie ujawniając plagę, która do lat nęka magiczne istoty. Wraz z rozwojem wydarzeń, akcja nabiera rozmachu, a bohaterka dojrzewa. Zachwycił mnie wątek miłosny, który został przedstawiony na kartach tych powieści. Bliskość bohaterów hipnotyzuje, pozostawia w sercu uczucie ciepła. 


Dawno temu w przeszłości:


Uwielbiam atmosferę XIX wiecznej Anglii, dzięki serialowi Downton Abbey dowiedziałam się, jak wyglądało ówczesne życie właścicieli ziemskich, teraz miałam okazję obserwować życie w wielkim mieście.Odkrywając intrygi, rozkoszując się każdym zdaniem powieści, obserwowałam rodzącą się miłość. Zapamiętam tę książkę na długo, z pewnością dołączy ona do grona moich ulubionych, bo stanowi przykład prozy idealnej, potrafiącej zadowolić zarówno umysł, jak i serce. Mam wrażenie, że najpiękniejsze miłosne historie rozgrywają się właśnie w przeszłości.




Dinah Jefferies jak w każdej ze swoich książek zabiera czytelnika w podróż po egzotycznym kraju, ukazując nie tylko uroki jego przyrody, ale także tragiczne wydarzenia z historii zamieszkującego je narodu. W przypadku Rozłąki zabiera nas na Malaje i do Anglii, a dwutorowa akcja ukazuje matkę, szukającą swoich dzieci, i dzieci szukające matki po drugiej stronie świata. Jest to piękna i wzruszająca historia o wielkiej sile matczynej miłości, o tęsknocie i bólu.


To nie są zwykłe czytadła:

Lucy i Gabe poznali się 11 września 2001 roku, a ich miłość narodziła się w tle tamtej tragedii. Chociaż od początku wiedzieli, że ich uczucie to coś szczególnego, Gabe postanowił przenieść się na Bliski Wschód jako reporter, zostawiając zrozpaczoną dziewczynę w Nowym Jorku. Już czytając prolog, liczący zaledwie kilkanaście zdań, przepadłam. Narracja powieści jest nietypowa, bo Lucy mówi tak, jakby opowiadała Gabe'owi ich historię z własnej perspektywy. To cudowna książka, a raczej list kobiety do ukochanego, która przeżyła niezwykłą miłość, dowiedziała się, jak wiele można w jej imię poświęcić, kiedy warto porzucić marzenia. Lucy musiała podjąć w ciągu tych lat wiele trudnych decyzji, które jak się później okazało, rzutowały na całe jej życie.

Bez dwóch zdań jest to moja największa okładkowa miłość od pierwszego wejrzenia. Czytając tę powieść dowiedziałam się, że życie zwykłych czterdziestolatków też może być ciekawe! Tak bardzo przywykłam do książek o nastolatkach, że wiek bohaterów był dla mnie dużym zaskoczeniem. Autorka posługuje się bardzo bogatym, wyszukanym językiem. To nie jest pozycja, którą da się przeczytać w jedną noc. Gniazdo trzeba smakować, zdanie po zdaniu, powoli, nigdzie się nie śpiesząc, najlepiej w zupełnej ciszy. Porusza przede wszystkim problem skomplikowanych relacji między rodzeństwem i matką, jest skierowana do starszych czytelników.

Życiem rządzą przypadki. Właśnie z powodu jednego z nich trafił do mnie „Dżentelmen w Moskwie”. Zaczynałam czytać nie mając większych wymagań. To, co otrzymałam, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Powieść jest pełna inteligentnego poczucia humoru – nie są to żarty wywołujące głośny, niepohamowany śmiech, raczej takie, które pozostawią na ustach czytelnika wyraz czystej satysfakcji. Autor bawi się z nami niedopowiedzeniami, pozwala łączyć ze sobą fakty, pozostawia dowolność interpretacji niektórych wydarzeń, używając licznych metafor. Mnogość nawiązań do świata kultury i sztuki zadowoli nawet najbardziej wymagających, innych skłoni do przestudiowania podjętych w dyskusjach tematów. Towles wcale nie wpuszcza nas do głowy głównego bohatera – pozwala jedynie obserwować jego czyny, od czasu do czasu rzucając uwagę pozostawiającą wiele pytań. Do samego końca nie wiedziałam, o czym tak naprawdę jest ta powieść. Dopiero w momencie przeczytania zakończenia uświadomiłam sobie, jak bardzo przemyślane było każde wydarzenie, zdanie, pojawiający się na chwilę bohater. Niespodziewanie najnowsza powieść Amora Towlesa okazała się jedną z najlepszych książek, które czytałam, nie tylko w tym roku. Osadzona w ciekawych czasach historia Rostowa skłoniła mnie do myślenia, wrócę do niej nie raz. Jestem pewna, że każde kolejne spotkanie z tą książką pozwoli mi odkryć w niej coś nowego. 

Fascynujący świat zwierząt

  • John Lewis-Stempel Życie łąki
Powieść jest podzielona na 12 miesięcy, każdemu z nich patronuje jakiś gatunek zwierzaka, ptaka lub rośliny. Nie znaczy to, że autor skupia się wokół jednego zagadnienia - w dzienniku opisuje wszystkie najważniejsze zmiany, jakie zaszły na jego łące. Lewis-Stempel jest przyrodnikiem z zamiłowania, a jego pasję czuć w każdym słowie, jakim opisuje swój świat, czyli łąkę. Widać również wielki szacunek do każdego, nawet najmniejszego stworzenia.



W tym momencie już liczy się kolejność. Najlepsza książka, którą przeczytałam w 2017 to:

W czerwcu poszłam do biblioteki. Według regulaminu w każdej z filii można wypożyczyć trzy książki. Robiłam zapasy na wakacje, ale w tej konkretnej miałam na liście jedynie dwa tytuły. Trzeci na mnie czekał, chociaż wchodząc do biblioteki nie byłam tego świadoma. Było to właśnie Życie pasterza. Opowieść z Krainy Jezior. James Rebanks hoduje owce rasy Herdwick na górzystych terenach Krainy Jezior w Wielkiej Brytanii. Czy taki na pierwszy rzut oka prosty hodowca, ma coś ciekawego do powiedzenia? Autor dzieli swoje opowieści na cztery pory roku: lato, czyli spęd stada z gór, będącą zwieńczeniem całorocznych wysiłków jesień, zabójczą dla stada zimę i wiosnę, porę wykotu. Opisy prac gospodarskich przeplatane są wspomnieniami autora z dzieciństwa i dorosłego życia. Pełna realizmu opowieść o żyjących skromnie mężczyznach, kierujących się przejętym od przodków kodeksem honorowym, jest skarbnicą prostych mądrości. Autor szczerze opowiada o swoim życiu. Polecam wszystkim mieszkańcom wsi, małych miasteczek, ale również wielkich miast - wasze postrzeganie ciężko pracujących na roli ludzi bardzo się zmieni :)



Zapamiętam te książki na długo, z przyjemnością będę do nich wracać. Czytaliście?

Do przeczytania,
Gosia

34 komentarze:

  1. Ciekawe podsumowanie. ;) Nie czytałam żadnej z wymienionych książek, ale zapiszę sobie ich tytuły. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dwory mam w planie jak skończę Szklany tron. Dużo dobrego się o nich już naczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do tej pory widziałam tylko jedną krytyczną opinię nt. Dworów :D

      Usuń
  3. O pisełach sama chętnie bym poczytała. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Był sobie pies na święta <3 a "Porwaną pieśniarkę" właśnie mam w ręce i czytam :D pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rok, oby 2018 był dla Ciebie równie udany pod każdym względem.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam Był sobie pies - oglądałam film i był mega <3
    Maas nie lubię za Dwór, ale kocham Szklany tron <3
    Udanego 2018 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to czas najwyższy przeczytać :D film i książka trochę się różnią :p Tobie również udanego :D

      Usuń
  7. Nie czytałam żadnej z tych książek i szczerze mówiąc, nie zamierzam. :P Po prostu nie moje klimaty. Chociaż "Dżentelmen w Moskwie" brzmi całkiem ciekawie, więc może kiedyś przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ile się tego nazbierało! Zycie pasterza... ominęłam :/ muszę wrócić do swojej biblioteki :/ Ale przynajmniej wiem, co czytać w tym roku :)
    Gratuluję serdecznie! Zaczytanego 2018!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też byłam przerażona długością tego posta :D to chyba najdłuższy w mojej blogowej karierze :D Tobie również wszystkiego najlepszego :D

      Usuń
  9. Gratuluję udanego roku (tak, 67 książek to zdecydowanie satysfakcjonujący wynik) i zostania licencją ;) Trochę odkryć się u Ciebie nazbierało, część mam na radarze ("Dżentelmen..."), część też mi się mocno podobała (piesełki, i liseł też).

    Rozjechałyśmy się za to totalnie przy "Prywatnym życiu łąki" - przygotowałam właśnie paskudnie negatywną recenzję. Aż się zastanawiam, czy coś mi nie umknęło... :(

    Pozdrawiam serdecznie i życzę mocno zaczytanego 2018! :)
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! ojej, lecę czytać :D u mnie też pojawi się recenzja, taka pozytywna, ale w bliżej nieokreślonym czasie, bo teraz utknęłam w sesji :D Tobie również wszystkiego najlepszego :)

      Usuń
  10. Ja uważam, że każda liczba przeczytanych książek jest duża. W końcu chodzi o przyjemność z czytania i o to, że w ogóle się czyta. Dlatego gratuluję wyniku oraz sukcesów. Niestety nie czytałam żadnej z tych książek :( Ale mam w planach "Światło, które utraciliśmy", więc liczę na to, że mi się spodoba.
    Życzę udanego roku 2018 zarówno w czytelniczym świecie jak i prywatnym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda :D dziękuję, Tobie również wszystkiego najlepszego :D

      Usuń
  11. Nie czytałam, żadnych książek z Twojego podsumowania...
    Dobrego roku 2018 życzę!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo udany rok! A co do ilości przeczytanych książek, to nie ważne ile się przeczyta :D Ważne, aby robić to z przyjemnością :)
    Gratuluję obrony licencjatu! Mnie to czeka dopiero za dwa lata ;)
    Pozdrawiam! ;* Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie"Gniazdo" strasznie nudziło, więc przerwałam lekturę po ok. 40 stronach :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak pisałam w recenzji, to nie jest książka, która spodoba się każdemu :(

      Usuń
  15. Większości nie czytałam, ale mam zamiar ponadrabiać :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Niektóre tak, na część mam ochotę, a nie które w bliskich czasowo planach. ;P

    OdpowiedzUsuń
  17. Gratuluję Ci wyniku i zdania licencjatu! To nie byle co ;) ,,Światło, które utraciliśmy" to zdecydowanie nie jest zwykłe czytadło. Do dzisiaj pamiętam tą książkę, choć zwykle nie czytam tego gatunku. Wyjątki od reguły bywają cudowne :)

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czytałam nic z powyższych chociaż jakiś czas polowałam na "Ponad wszystko", ale jeszcze nie wpadła mi w ręce. :)

    Pozdrawiam, poprostualeksandraa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. "Był sobie pies" czeka na półce na przeczytanie. "Życie pasterza" też niedawno z biblioteki przyniosłam :) Czytałam już "Dżentelmena w Moskwie" i jestem nim równie zachwycona co Ty :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetne zestawienie!
    Mam psa i bardzo trudno jest mi czytać, czy oglądać cokolwiek o tych cudownych Stworzeniach, bo potem długo nie mogę dojść do siebie :)
    Zapisałam jednak na listę "Rozłąkę" - wydaje się być naprawdę interesującą lekturą, a nigdzie wcześniej o niej nie słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja to z reguły ryczę jak coś dotyczy piesełów :D polecam Ci wszystkie książki Jefferies, bo wiem, że lubisz takie klimaty :D

      Usuń
  21. Był sobie pies najlepszy! <3

    OdpowiedzUsuń
  22. U mnie "Porwana pieśniarka" wylądowała w kategorii największe rozczarowania - naciągana fabuła, zlepiony od niechcenia świat przedstawiony i wkurzające postaci, nie dało się tego czytać.

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)