piątek, 23 lutego 2018

Przedpremierowo: "Demon luster" Martyna Raduchowska (134)


Polskie książki mają to do siebie, że albo bardzo mi się podobają, albo odkładam je po kilkudziesięciu stronach. Rzadko się zdarza tak, jak w przypadku Szamanki od umarlaków, kiedy trafiam na porządnego przeciętniaczka. Zapamiętałam tę książkę szczególnie ze względu na niechęć głównej bohaterki do magii. Ja, jako istota zupełnie niemagiczna, zupełnie tego nie rozumiem, bo gdyby ktokolwiek zaproponował mi posługiwanie się mocą, nawet bym się nie zastanawiała. Chyba, że... no właśnie, miałabym mieć z jej powodu takie przejścia jak Ida :D To chyba już rozumiem :D To jak, jesteście ciekawi, jak spodobała mi się kontynuacja Szamanki, czyli Demon luster


Sesja to pikuś

Gdyby Ida Brzezińska była zwykłą dziewczyną, aktualnie jej największym zmartwieniem byłaby zbliżająca się sesja. Ale Pech chciał, że nie jest. Ma na głowie o wiele większe problemy niż pojawienie się na egzaminach (żeby to było takie proste). Złożyła pewną przysięgę, więc musi jak najszybciej przeprowadzić jedną z dusz w zaświaty. 
"Mamy piątek, pierwszy egzamin czeka cię w poniedziałek, a skoro i tak nie jesteś się w stanie skupić, to co ci zależy? Najwyżej się dzisiaj upijesz, jutro będziesz na kacu, w niedzielę dla odmiany w panice, a w poniedziałek spokojnie pójdziesz i oblejesz. Student bez poprawki jest jak szamanka bez umarlaków, powiadam ci."
Na samym początku byłam trochę wystraszona, że przecież nie pamiętam dokładnie zakończenia poprzedniej części, na szczęście zanim zabrałam się za przypominanie, trafiłam na zręcznie wpleciony w fabułę opis poprzedzających Demona zdarzeń. Dzięki temu płynnie przeszłam do wydarzeń zamieszczonych w drugiej części. Zawsze doceniam obecność przypomnienia w seriach, bo trudno jest czasem pamiętać o znaczących szczegółach po kilku miesiącach, szczególnie, jeśli lekturę poszczególnych tomów dzieli sesja :D 


Ciotka Tekla i Gryzak wymiatają!

Martyna Raduchowska dołożyła wszelkich starań, żeby jej bohaterowie byli wykreowani w sposób wiarygodny. W pierwszej chwili trudno rozpoznać dobre i złe charaktery, ale prawie każdy ma w sobie coś, co da się lubić. Moje ulubione postaci to oczywiście prześmieszna ciotka Tekla, sama jej obecność i to, co mówiła, wywoływało mój śmiech, a także Gryzak, kanapowe zwierzątko Idy o kilku przydatnych umiejętnościach, który niestety w tej części został troszkę pominięty. Ale to ze względu na to, że akcja tej części była o wiele bardziej rozbudowana. Jest jeszcze jedna, bardzo ciekawa postać, a mianowicie Pech. Jestem pod wrażeniem tego, co wymyśliła autorka, to właśnie jeden z powodów, dla którego powinniście sięgnąć po tę serię!
"Nic nie jest przesądzone, zanim się nie wydarzy, a przeznaczenie, zakładając, że istnieje, mam głęboko w dupie i dalej robię swoje bez względu na wszystko."
Skoro mieliśmy już możliwość poznać głównych bohaterów za sprawą Szamanki, w Demonie przyszedł czas na dodanie kilku nowych, tym samym rozbudowanie akcji. Był to strzał w dziesiątkę! Ida musi przyjrzeć się jednemu z dawnych śledztw, zamieszanym w nie ludziom. Powstaje z tego fantastyczno-kryminalna historia z elementami horroru, która zupełnie mnie porwała. Nie jest to książka, którą czyta się szybko i lekko ze względu na długie rozdziały i dużą ilość opisów. Z jednej strony chciałam jak najszybciej poznać zakończenie, a z drugiej szkoda mi było odkładać ją na półkę., bo znów zżyłam się z bohaterami. Chociaż opisy są obszerne, dzięki nim możemy poznać rzeczywistość zbliżoną do naszej, uzupełnioną nadprzyrodzonymi elementami. Akcja jest wartka, a ciekawość nie pozwala na dłuższy czas odłożyć Demona.


Porównywałam pierwszą część do Dożywocia Marty Kisiel. W tym momencie również twierdzę, że wszyscy fani Kiślowersum będą zadowoleni z lektury, ale widzę, że twórczość obu pań poszła w trochę inną stronę. Wcale nie będę zdziwiona, jeśli kolejne książki Raduchowskiej postawię już na równi z uwielbianymi przeze mnie powieściami tej pierwszej. Oby tak dalej!

Okazało się, że Szamanka od umarlaków miała stanowić jedynie wstęp, i rozbudzić apetyt czytelnika przed lepszą drugą częścią. Demon sprawił, że się śmiałam, później bałam się scen jak z horroru, a już po przeczytaniu dwa razy się zastanowię, zanim spojrzę w lustro. Aż strach myśleć, co będzie dalej. Bo będzie, prawda? Zakończenie troszkę to sugeruje :)


ocena: 5+/6 (Powyżej oczekiwań +)

Premiera Demona luster: 28.02.2018

Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przedpremierowego przeczytania książki.




Demon luster Martyna Raduchowska, wyd. Uroboros 2018, 409 stron, 2/?

14 komentarzy:

  1. Książka nie w moich klimaty, ale recenzja bardzo dobra. Jednak może kiedyś dam jej szansę ze względu na ciotkę Teklę, bo moja babcia ma tak na imię,:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. koniecznie daj jej szansę, nie będziesz zawiedziona :)

      Usuń
  2. Przypomniałaś mi o Dożywociu, które niestety kurzy się na półce... jednak jak widzę, mam kolejną serię do czytania! Super recenzja!
    POCZYTAJ ZE MNĄ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak to się kurzy :( Każda inna książka może, ale nie Dożywocie :( przeczytaj jak najszybciej :(

      Usuń
  3. Z jednej strony jestem ciekawa tej serii, z drugiej trochę się jej obawiam. Chociaż poziom polskiej fantastyki ostatnio zaczął się poprawiać, to mimo to wciąż nie do końca ufam polskim autorom ;) Może znajdę ją w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też kiedyś miałam takie przekonanie, ale za każdym razem, kiedy sięgałam po polską fantastykę, zdawałam sobie sprawę z tego, w jak wielkim błędzie jestem :D

      Usuń
  4. Szamanka od umarlaków bardzo mi się podobała i nie mogę się doczekać, aż będę mogła sięgnąć po Demona luster <3 Szkoda, że Gryzak został pominięty, ale myślę, że i tak mi się spodoba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem pewna, że Ci się spodoba chociażby z prostego powodu jakim jest to, że Demon jest o niebo lepszy od Szamanki :D

      Usuń
  5. Mam taką małą... refleksję. Niezwykle bawią mnie wznowienia, promowane jak zupełne nowości (teraz Raduchowska, wcześniej np. "Był sobie pies") xD Ja już tę książką czytałam w 2015, jak nie wcześniej ;P I pamiętam z niej tyle, że bawiłam się dobrze, choć pewnie teraz miałabym trochę inne odczucia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby nie wznowienia to nie znałabym ani jednej, ani drugiej książki, wiec ja się z nich cieszę :D

      Usuń
    2. Nie krytykuje samych wznowień :D Po prostu ludzie zachwycają się rzeczami, które na rynku już są od dawna. Jedyne co, to przykro mi trochę, że takiej promocji nie zyskują wznowienia naprawdę dobrych i wartościowych książek. Choć z drugiej strony, rynek takich lektur po prostu nie chce.

      Usuń
  6. Niestety to nie moje klimaty, nieszczególnie odnajduję się w fantastyce :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzeba usunąć "Przedpremierowo" z tytułu wpisu. Pierwsze wydanie jest z 2014 roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piszę o tym wydaniu, które jest na zdjęciu, jego premiera dopiero jutro :)

      Usuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)