sobota, 20 lutego 2016

"Dotyk Julii" Tahereh Mafi (28)

Słyszałam wiele bardzo pozytywnych opinii o tej książce, dlatego zdecydowałam się wybrać w podróż do świata stworzonego przez Tahereh Mafi, amerykańską autorką. Niestety nie mogę dołączyć do grona zachwalających całą serię o Julii. Ot, kolejna dystropijna historia.

Zaczyna się ciekawie, Julia jest więziona, nie wiemy dlaczego. Jej dotyk zabija, dlatego jest sama. Nagle w  jej celi zjawia się kolejny więzień, który okazuje się znać dziewczynę z przeszłości. Na początku miałam tylko jedną uwagę - dlaczego linie przekreślające zdania lub słowa (których jest w tej książce bardzo dużo), nie są poziome. Później uznałam, że jeśli wszystkie linie są pochylone, to pewnie jest to zamierzone. Taka ze mnie perfekcjonistka.
"Myślą, że jestem inny, że jestem dziwolągiem. Ale potem zdałem sobie sprawę, że to, co uważam za słabość, w rzeczywistości jest moją siłą."
Tahereh Mafi posługuje się specyficznym językiem, który ma odzwierciedlać emocje narratora pierwszoosobowego - Julii. Te wszystkie krótkie zdania, opisy tego, co czuje dziewczyna niesamowicie mnie irytowały. Może nie tak bardzo, żeby nie skończyć książki, ale wystarczająco, żeby nie czerpać z lektury tak wiele przyjemności jak bym chciała. Według mnie Julia powinna być twarda po tym,co przeszła w przeszłości, a zachowuje się jakby była wychowaną w pałacu księżniczką. Poza tym, historia Adama i Julii jest zbyt przewidywalna, a ich zachowania są niewiarygodne. Sam Warner, czyli przywódca Komitetu, był sztuczny i nie rozumiałam jego zachowania, miałam za to wrażenie że jest ślepy i nie zauważa, co dzieje się między jego żołnierzem Adamem i więzioną przez niego Julią.

"Dziewczyny zawsze mówią, że powinno iskrzyć, ale jak przychodzi co do czego, żadna się nie cieszy, że ją poraziłem."

Pewnie moja krytyka jest spowodowana tym, że czytałam już kilka dystropii i z każdą kolejną mam wrażenie, że coraz bardziej wyrastam z tego gatunku. Dlatego jestem pewna, że młodszym czytelnikom ta powieść powinna się bardziej spodobać. Ponadto, czekam na ekranizację Dotyku Julii, bo przedstawiona w książce historia jest bardzo dobrym materiałem na film. Samo zakończenie trochę mnie zdziwiło, jednak nie wystarczająco żebym przeczytała kolejną część. Za to w najbliższym czasie dam jeszcze szansę mężowi Tahereh Mafi, Ransomowi Riggsowi, który napisał Osobliwy dom pani Peregrine.

ocena: 3/6 (Nędzny)

"Dotyk Julii" Tahereh Mafi, tytuł oryginału: Shatter me, tłumaczenie Małgorzata Kafel, wydawnictwo Otwarte 2014, 331 stron, 1/4

17 komentarzy:

  1. Ja kocham tą historię <3
    Spokojnie, pierwsza część jest gorsza niż następne tomy, może się przełamiesz i sięgniesz :)
    Buziaki,
    SilverMoon z bloga Books obsession

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może za jakiś czas rozważę lekturę drugiego tomu jeśli tak jest :)

      Usuń
  2. Nie mogę się jakoś przekonać do tej serii. Może kiedyś... Można wyrosnąć z dystopii? To straszne, nie wyobrażam sobie tego :P
    zaczytana_bella

    OdpowiedzUsuń
  3. Skończyłam swoją przygodę z tą serią na pierwszej części, choć ta mi się podobała... Raczej nie sięgnę po jej kontynuację - tym bardziej, że ostatnio rzadko czytam tego typu powieści.

    Pozdrawiam
    ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nieco odmienne zdanie od Twojego :) Na razie ze mną dwa tomy i choć zaspoilerowano troszeczkę trzeci to z pewnością po niego sięgnę. I jak zauważyła Silver Moon pierwszy tom był gorszy od drugiego (co do trzeciego to jeszcze nie wiem), choć sama zauważasz pewne schematy to przyznam, że druga część może Cię trochę zaskoczyć. No ale jeśli ogólnie nie podoba Ci się styl autorki to też nie ma się co męczyć na siłę :)
    A po "Osobliwy dom..." sama zamierzam sięgnąć, jestem niezwykle ciekawa jak mąż pani Mafi radzi sobie jako pisarz, zwłaszcza, że niedługo ekranizacja, więc mam nadzieję, że przeczytam przed filmem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. również chcę przeczytać Osobliwy dom z powodu zbliżającej się ekranizacji :)

      Usuń
  5. Ja tą książkę mam w planach przeczytać. :) Ciekawe czy podzielę Twoje zdanie, czy może będę miała inne?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie czytałam, jakoś nie wydała mi się na tyle interesująca, by jak na razie po nią sięgnąć :) Ale mam zamiar niedługo to zmienić, kto wie, być może mi się ona spodoba :) Pozdrawiam /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  7. O tej książce czytałam wiele - zarówno pozytywnie, jak i mniej. Jakoś nigdy nie miałam ochoty po nią sięgnąć i po Twojej recenzji utwierdzam się w tym przekonaniu. :D
    Pozdrawiam
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam zupełnie inne zdanie. Po pierwsze strasznie podoba mi się styl pisania autorki - jest poetycki, klimatyczny i po prostu piękny. Ale co kto lubi :) Po drugie - myślę, że Julia nie mogła być silna. Cały czas była gnębiona, od niemal samego początku za to, ze istnieje. To nie uodparnia, to udowadnia, że nie powinno się żyć, strasznie masakruje psychikę. I naprawdę dużo trzeba żeby siły i pewności siebie nabrać, Julia nie miała ku temu okazji. Cały czas przeświadczono ją w tym, że jest zła i niebezpieczna, sama w to wierzyła - ma w końcu wyrzuty sumienia. Nie zachowuje się jak księżniczka. Zachowuje się jak wrak człowieka, którym jest. I to takim kompletnie nieprzystosowanym do życia i nie mającym pojęcia jak wygląda świat - trochę czasu spędziła w zamknięciu, odcięta od ludzi, wcześniej też nie miała okazji zawrzeć jakichś bliższych relacji ze światem.
    Zachowanie Warnera tu jest średnio sensowne, ale nabiera większego sensu w kolejnych tomach :) Za to myślę, że mógł nie zauważyć co się dzieje między Julia i Adamem - w końcu miał ją za potwora niezdolnego do ludzkich uczuć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam całą serię i uważam ją za całkiem udane romansidło. Taka lekka przyjemna seria w sam raz jako przerywnik czymś konkretniejszym;)Nie da się jej traktować poważnie bo autorka tak skupia się na wątku romansowym że w zasadzie nie ma tła polityczno-społecznego.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja bardzo czekam aż w końcu będę mogła po nią sięgnąć i sama ocenić.
    Zobaczymy co to będzie :)
    zapiskizgredka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Może kiedyś się skuszę...
    Also - otagowałam Cię w lba (http://dywagacjenadherbata.blogspot.com/2016/02/lba.html), jeżeli robisz takie rzeczy, to będę ciekawa Twoich odpowiedzi :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A mi się spodobała o wiele bardziej, niż tylko "nędzny". Dostrzegłam ogromny potencjał i oryginalność, jaki starała nam się przekazać Mafi i naprawdę zakochałam się w historii, jaką nam przedstawiła. Poza tym Aaron Warner jest cudowny :)
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na recenzję "Każdego dnia"! :-*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak na razie jakoś nie ciągnie mnie do dystopii. Cierpię na pewien rodzaj kaca książkowego po "Igrzyskach..."... jakoś od roku xd. Wszystkie dystopie wydają mi się plagiatem IŚ i ogólnie takie same. Yhhh xd.
    Julka w sumie wydaje się całkiem interesująca, ale faktycznie obawiam się trochę tych przekreśleń, podkreśleń czy czego tam jeszcze.
    Cóż, może kiedyś ;).
    Cooo. Nie wiedziałam, że są małżeństwem! Jakie to słodkie, teraz wszystko nabiera sensu *.*. xD
    City of Dreaming Books

    OdpowiedzUsuń
  14. Ech wcześniej nie słyszałam o tej książce i jakoś.. skoro Ciebie nie zachwyciła to póki co nie będę się za nią rozglądać ;)

    Pozdrawiam
    Rav http://swiatraven.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Książki nie czytałam, ale Osobliwy Dom Pani Peregrine już tak i jest po prostu świetna! Ciekawa recenzja, wreszcie czytam coś od serca, co niekoniecznie będzie wychwalało dzieło jakie to ono jest najlepsze...
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)