Ostatnio coraz częściej pojawiają się na rynku książki oparte na znanych nam historiach - poszczególni autorzy prześcigają się w ich interpretacji, często przedstawiając nam lubianych bohaterów w zupełnie innej odsłonie. Mam nadzieję, że ten trend będzie się utrzymywał, a w przyszłości pojawi się więcej takich książek. Sophie Anderson postanowiła zabrać nas w podróż do świata Baby Jagi - na nowo opowiedzieć jej historię w Domu na kurzych łapach.
Dwunastoletnia Marinka mieszka razem z Babą w domu, który raz po raz zmienia miejsce położenia. Dziewczynka od pewnego czasu zaczyna kwestionować takie życie - ciągnie ją w stronę nieznanego świata, znajdującego się po drugiej stronie płotu z kości, budowanego przez nią każdego wieczora. Ta postać ujęła mnie od samego początku - jest niesamowicie pogodna i radosna, a jej dziecięce postrzeganie otoczenia sprawiło, że poczułam do niej sympatię. Starałam się zrozumieć jej zmartwienia, i chociaż pewnie postąpiłabym zupełnie inaczej niż ona, to jej szczerość oraz dążenie do wyznaczonych celów spodobało mi się.