środa, 2 grudnia 2020

Do pracy z maską gazową pod pachą, czyli „Droga Pani Bird” A. J. Pearce (305)

Kiedy patrzę na okładkę książki A. J. Pearce pt. Droga Pani Bird, kojarzy mi się ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia. Fakt, że książka pojawiła się na rynku wydawniczym właśnie w listopadzie, tylko potęguje moje odczucia. Okazuje się jednak, że poza okładką nie ma tu nic związanego z tym magicznym czasem. Zatem jeśli już na samym początku zostałam wprowadzona w błąd, można pokusić się o stwierdzenie, że ta książka nie przypadła mi do gustu, prawda? Cóż, okazuje się, że żadne założenia nie sprawdzają się w tym przypadku.

Emmy Lake rozpoczyna nową pracę w jednej z gazet, marząc o karierze korespondentki wojennej. Okazuje się, że trafia do tygodnika dla pań, gdzie będzie współtworzyć kącik porad. W jej odczuciu nie jest to praca, która mogłaby być pomocna w walce z nieprzyjacielem, więc nie jest z niej zadowolona.

Realia życia w bombardowanym Londynie w 1940 roku są trudne, ale główna bohaterka ma w sobie ogrom entuzjazmu i optymizmu, który udzielił się również i mnie. Kiedy Emmy podekscytowana biegnie na rozmowę w sprawie wymarzonej pracy wydaje się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Chwilę później okazuje się, że całą drogę trzyma pod pachą maskę gazową, a nocami budzą ją dobiegające z innych części miasta wybuchy bomb. Mimo wszystko próbuje żyć normalnie, a jej opowieść budzi same pozytywne odczucia. 

Na samym początku byłam oczarowana tą powieścią, jej lekkością, pozytywnym oddziaływaniem, dzięki któremu odpoczywałam podczas czytania. W pewnym momencie zaczęłam myśleć o tym, że przecież całość jest zbyt cukierkowa, bo akcja jest przecież osadzona  w czasie wojny... Wspominałam we wstępie o założeniach i oczekiwaniach, które zupełnie nie sprawdzają się w przypadku powieści A. J. Pearce. Kubłem zimnej wody okazała się myśl, że wszelkie nieszczęścia i tragedie są udziałem innych, dopóki nie trafi na nas. 

„Dlatego trzymam się fikcji. Łatwiej wymyślać historie niż próbować zaprowadzić porządek w prawdziwym życiu.”

Wracając jeszcze do samej Emmy, bohaterka od samego początku zdobyła moją sympatię. Przyklaskiwałam jej nie do końca zgodnym z prawem działaniom, kiedy kierowała się sercem i chęcią niesienia pomocy – w tym była nieustępliwa, więc podziwiam jej upór. Nieważne, że na szali stawiała całą swoją przyszłość, liczyła się pomoc każdej osobie. Dzięki niej cała powieść nabiera uroczego charakteru, a wojna będąca tłem tylko podkreśla relacje między bohaterami i szlachetne wartości, takie jak braterstwo, przyjaźń i dobro. 

Droga Pani Bird to niesamowicie ciepła powieść o kobietach, które zostają w domu i to właśnie tu toczą walkę z codziennymi problemami. Wojna stanowi jedynie tło, za jej sprawą można powtórzyć oczywiste prawdy. Te, których znaczenie wciąż warto podkreślać. Czytając odpoczywałam i chłonęłam entuzjazm Emmy, chociaż zdarzyło się też kilka smutnych chwil. Z całego serca polecam tę podróż do Londynu w 1940 roku. 

ocena: 9/10

Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania książki. 



Droga Pani Bird A. J. Pearce, tytuł oryginału: Dear Mrs Bird, przełożyła Katarzyna Makaruk, wyd. Literackie 2020, 388 stron, 1/?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)