środa, 19 lutego 2020

Magiczny dar może być też przekleństwem, czyli "Totalna magia" Alice Hoffman (258)


Ekranizację Totalnej magii z 1998 roku w reżyserii Griffina Dunne z Sandrą Bullock i Nicole Kidman widział już pewnie każdy, poza mną. Ja miałam okazję poznać tę historię zupełnie "na świeżo", zaczynając od książkek Alice Hoffman. Co ciekawe, Totalna magia została wydana w 1995 roku, a jej sukces (pewnie również za sprawą filmu) sprawił, że doczekała się prequela wydanego w 2015 roku pt. Zasady magiiNiedawno Wydawnictwo Albatros zdecydowało się wydać obie książki w zachwycającej oprawie, dlatego zwróciłam na nie uwagę i jako uwielbiająca magiczne klimaty okładkowa sroka długo nie zastanawiałam się nad lekturą.


Totalna magia to odrębna historia niż jej prequel. Co prawda spotykamy tych samych bohaterów, już o wiele starszych, jednak nieznajomość Zasad magii w niczym Wam nie przeszkodzi, szczególnie, że ma kilka znacznych wad, widocznych również w przypadku Totalnej magii. Po pierwsze brakuje mi w tej książce jakichkolwiek emocji, nawiązywania chociaż delikatnych więzi z bohaterami. Styl autorki jest suchy, pozbawiony współczucia dla bohaterów, którzy spotykają się z wielkimi tragediami. Ot, wszelkie zdarzenia są nam oznajmiane zupełnie kronikarskim tonem, a śmierć jakiejś postaci to zaledwie jedno zdanie. Wszechwiedzący narrator w połączeniu z bardzo długimi rozdziałami może skutecznie działać na nerwy.

Z drugiej strony Totalna magia przewyższa prequel swoim niepowtarzalnym klimatem. Magia tkwi tutaj w naturze, prostych czynnościach, a sposobem na dobre życie jest osiągnięcie równowagi ze sobą oraz z otoczeniem. Ta książka ma też w sobie wiele przekonujących treści, które można przełożyć na własne życie - wiele jej fragmentów było zwyczajnie prawdziwych. Obserwujemy losy wyjątkowej rodziny, ludzi obdarzonych nadprzyrodzonymi zdolnościami, ale wyraźnie widać, że ten dar może być również przekleństwem. Niezależnie od tego, jak idealnie wyglądają, potrafią zjednywać sobie ludzi, nie omijają ich tragedie, smutki i problemy. Kobiety z rodziny Owensów czasem po prostu chciałyby żyć jak każdy normalny człowiek, ale czy to możliwe? 
"Intuicja albo nadzieja - nie wie, jak to nazwać. Zapewne to po prostu zwykła zdolność dostrzegania, że coś się zmieniło i wciąż się zmienia pod tym ciemnym, gwiaździstym niebem."
Po przeczytaniu książki obejrzałam jej ekranizację. Wiele wątków zostało zmienionych, ale największa różnica to odbiór historii Gillian i Sally. W przypadku filmu jest to lekka, zabawna historia okraszona odrobiną magii w sam raz na wieczorne, familijne oglądanie. Natomiast książka ma w sobie ogrom smutku, pozostawia nas w dosyć melancholijnym nastroju.

Totalna magia to o wiele bardziej sugestywna i trafiająca do mnie książka niż jej prequel, chociaż ze względu na walory oprawy warto mieć na swojej półce obie powieści. Pokazuje, że magiczny dar może być również przekleństwem, a wizja mocy pochodzącej z natury i kryjącej się w naszej codzienności zapewnia świetny klimat. 

ocena: 7/10

Recenzja powstała w ramach współpracy z portalem Bookhunter.


Totalna magia Alice Hoffman, tytuł oryginału: Practical magic, tłumaczenie: Danuta Górska, wyd. Albatros 2020, 320 stron, 2/2

2 komentarze:

  1. Czytałam obydwie części - generalnie przyjemna sprawa, ale to nie ten typ "magii", za którym przepadam w literaturze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja filmową adaptację obejrzałam dopiero po lekturze tej książki i byłam zadziwiona jak inna jest od oryginału ;). Zupełnie inny klimat, nieco inne spojrzenie na historię, zdecydowanie więcej magii. Książka mnie nie zachwyciła, film był według mnie trochę lepszy, ale też jego fanką nie zostanę...

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)