czwartek, 27 czerwca 2019

Niezwykłe kobiety z hiszpańskiego rodu, czyli "Las zna twoje imię" Alaitz Leceaga (219)

Dawno temu Markiz de Zualonga wybudował Willę Soledad dla swojej ukochanej żony, którą przywiózł z Ameryki Południowej do Hiszpanii. Wspaniały budynek wywołuje w odwiedzających zachwyt, ale dla mieszkających w nim kobiet jest swojego rodzaju klatką. To właśnie to miejsce, otoczone lasem i klifami nad Morzem Kantembryjskim, owiane aurą tajemniczości jest podstawą debiutanckiej powieści Alaitz Leceagi, która za granicą szybko stała się bestsellerem. 

W rodzinie de Zualonga rodzą się tylko kobiety, jednak każda z nich obdarzona jest pewną mocą. Bliźniaczki Estrella i Alma dopiero uczą się rozumieć prawa otaczającego je świata, kiedy słyszą przerażającą przepowiednię, że jedna z nich nie dożyje piętnastych urodzin. Obserwowanie relacji tej dwójki od dziecięcych lat, aż do tragicznego wydarzenia było dla mnie bardzo ciekawe, ponieważ wszyscy bohaterowie są dobrze wykreowani. Realizm miesza się z tajemniczością i pokazaniem tej strony ludzkiej natury, którą każdy próbuje ukrywać. Pewne rzeczy nie są powiedziane wprost, a jednak wydać je bardzo wyraźnie.
"Można zmusić kogoś, żeby mieszkał w jakimś miejscu, ale nie można go zmusić, by czuł się w nim jak u siebie w domu. Ziemia jest czymś, co nosimy w sercu."
Świat w latach 30 ubiegłego wieku na hiszpańskiej prowincji, wciąż był miejscem, gdzie prym wiedli silni, wpływowi mężczyźni. Las zna twoje imię to powieść pokazująca miejsce kobiet w tamtejszym świecie, kiedy musiały się one zupełnie podporządkowywać woli panów domu. Z tego powodu jest tu pełno niesprawiedliwości, które wywoływały we mnie złość, i trzymanie kciuków, kiedy bohaterki próbowały coś zmienić. Czasem się udawało, ale tylko po to, by jednego potwora zastąpił kolejny. Oczywiście nie wszyscy pokazani tu mężczyźni są właśnie tacy, jednak warto mieć na uwadze, że nie jest to cukierkowa opowieść o łączącej męża i żonę miłości.
"To, kim jesteśmy jako dzieci, prześladuje nas przez resztę naszego życia, nie ważne, jak szybko będziemy biec, ostatecznie zawsze nas znajduje."
Od samego początku historia związanych niewidzialnym sznurem bliźniaczek spodobała mi się, szczególnie za sprawą atmosfery tajemniczości i swojego rodzaju mistycyzmu otaczającego Willę Soledad, i jej mieszkańców. W miarę rozwoju akcji coraz bardziej wciągałam się w tę opowieść, która pod koniec nabrała zawrotnego tempa. Niespodziewanie wydarzenia objęły też II Wojnę Światową oraz działania Niemców na terenie Hiszpanii. To był ten wątek, który najmocniej mnie poruszył. Los zwykłych ludzi wobec bezwzględnej wojennej machiny, ogrom krzywd zadany przez drugiego człowieka w imię fałszywych prawd. Jestem pewna, że dzięki temu zapamiętam powieść Leceagi na długo.

Wspominałam już o znaczeniu Willi Soledad w odbiorze całej powieści. Jest jeszcze jeden aspekt, który miał duży wpływ na budowanie niesamowitej atmosfery, jaka jest ukryta na kartach tej książki. Może to i mężczyźni rządzą w budynkach, jednak ponad nimi jest jeszcze przyroda. Kapryśna, niebezpieczna, ale i dająca życie, piękna oraz dar kobiet z rodziny de Zualonga, bezpośrednio z nią związany.
"Przez całe życie myślałam, że jestem sama. Zawsze uważałam, że muszę dbać o siebie, bo nikt inny by tego nie zrobił, dlatego postępowałam tak a nie inaczej. Najgłupsze decyzje, jakie podjęłam w życiu, wynikały właśnie z tego."
Las zna twoje imię to opowieść o przeznaczeniu, jakie czekało na Estrellę, Almę i inne kobiety z tej rodziny, mieszkające w pięknej willi na hiszpańskiej prowincji. Pokazuje, jak wiele znaczy przywiązanie do rodzinnego skrawka ziemi, a poruszające losy markizy de Zualonga nie pozwalają się oderwać od tej książki. Aż trudno uwierzyć, że jest to debiut, dlatego z czystym sercem mogę polecić tę lekturę!

ocena: 9/10

Recenzja powstała w ramach współpracy z portalem Boohkunter.pl

Las zna twoje imię Alaitz Laceaga, tytuł orygnału: El bosque sabe tu nombre, przełożyła Barbara Bardadyn, wyd. Albatros 2019, 575 stron, 1/1

11 komentarzy:

  1. Książka bardzo mnie zainteresowała. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. zapowiada się ciekawie. Szczególnie mnie intryguje ta przepowiednia i tragiczne wydarzenia, które spotkały bliźniaczki :) chyba sięgnę po tę powieść.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ludzie zmieńcie w końcu te zdjęcia... Cały Internet huczy o tym, że modne jest własne zdanie, więc i ja postanowiłam je wyrazić i mam nadzieję, że nie stanę się obiektem hejtu. Jednak mam pytanie : dlaczego zdjęcia blogerek książkowych są tak monotematyczne? Wszędzie kawka i herbatka, jakieś chwasty, cotton balle i zakładki...no i nogi oczywiście. Mówię wszem i wobec, że mam dość nóg, dajcie coś od siebie a nie tylko krzywe lub proste (bo ciężko to ocenić po zdjęciu) pałąki. Gdzie twarze, ekspresje? W końcu to nogi czytają czy oczy, usta, mózg, dusza? Przed tym zanim zamieścicie kolejną fotkę "sucharów" pomyślcie, czy nie lepiej zrobić coś oryginalnego. A jeśli brak wam pomysłów to może sama okładka książki wystarczy? W końcu czytelnik waszych recenzji nie musi wiedzieć że golicie nogi, kupiliście nowe skarpety, czy pościel.... jesteśmy tu dla książek, dla duszy nie dla ciała.

    pozdrawiam

    Czytanka na Dobranoc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A swoją drogą, czy jestem jedyną czytelniczką , która preferuje mocne trunki? :P

      Usuń
    2. Trudno być dziś oryginalnym, a ja uważam, że książka w otoczeniu kawy i ciasta (własnej produkcji, a nie z jakiejś modnej cukierni) wygląda dobrze. Akurat zdjęcie mojej twarzy i książki jest na Instagramie, tutaj wolę go nie dodawać :) Wyrażam zdanie na temat książki, ekspresja jest w tekście, bo to jest moje główne zadanie tutaj. Zdjęcia to tylko dodatek, mają być estetyczne, a moim zdaniem nawet te z nogami, niezależnie od tego, czy krzywymi, prostymi, kościstymi czy grubymi, zwraca uwagę o wiele bardziej niż sama okładka. Zdjęcia może i są powtarzalne, ale trudno być w dzisiejszym świecie oryginalnym, szczególnie kiedy studiując i pracując jeszcze poświęca się wolny czas pasji. Cóż, ja nie czuję się w żaden sposób obrażona, bo podobają mi się takie zdjęcia. Tobie nie muszą :) W dodatku zobacz, zwróciłam Twoją uwagę, wywołałam emocje (nawet jeśli skrajne to jednak) :D

      Usuń
  4. Mam tę książkę w planach czytelniczych, bo zainteresowała mnie tą swoją tajemniczością i klimatami totalnie dla mnie nieznanymi, czyli hiszpańską prowincją w latach 30.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czytałam tylko jedną książkę osadzoną w Hiszpanii, ale w trochę wcześniejszych czasach. Klimat jest świetny, polecam :D

      Usuń
  5. Ostatnio trafiłam na nią w Empiku i rzuciła mi się w oczy. Dawno nie czytałam nic w podobnym stylu, tylko to nawiązanie do wojny trochę mnie odstrasza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie jest taka dosłowna wojna, bitwy itp, tylko ukazanie życia zwykłych ludzi z miasteczka i głównej bohaterki, kiedy próbują ich kontrolować Niemcy. Nie ma czego się bać :)

      Usuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)