poniedziałek, 30 marca 2020

Piękna baśń dla dzieci i dorosłych, czyli "Dom na kurzych łapach" Sophie Anderson (265)

Ostatnio coraz częściej pojawiają się na rynku książki oparte na znanych nam historiach - poszczególni autorzy prześcigają się w ich interpretacji, często przedstawiając nam lubianych bohaterów w zupełnie innej odsłonie. Mam nadzieję, że ten trend będzie się utrzymywał, a w przyszłości pojawi się więcej takich książek. Sophie Anderson postanowiła zabrać nas w podróż do świata Baby Jagi - na nowo opowiedzieć jej historię w Domu na kurzych łapach

Dwunastoletnia Marinka mieszka razem z Babą w domu, który raz po raz zmienia miejsce położenia. Dziewczynka od pewnego czasu zaczyna kwestionować takie życie - ciągnie ją w stronę nieznanego świata, znajdującego się po drugiej stronie płotu z kości, budowanego przez nią każdego wieczora. Ta postać ujęła mnie od samego początku - jest niesamowicie pogodna i radosna, a jej dziecięce postrzeganie otoczenia sprawiło, że poczułam do niej sympatię. Starałam się zrozumieć jej zmartwienia, i chociaż pewnie postąpiłabym zupełnie inaczej niż ona, to jej szczerość oraz dążenie do wyznaczonych celów spodobało mi się.
"Gdybyś skupiła się bardziej na życiu, które wiedziesz, zamiast marzyć o tym, którego nie masz, myślę, że czułabyś się szczęśliwsza."
Również Baba Jaga - postać pełniąca funkcję mentorki, jest dobrze wykreowana. Wokół starszej kobiety skupiona jest baśniowa warstwa tej opowieści. Jej zadaniem jest przeprowadzanie zmarłych przez Bramę - ta misja została pięknie opisana, więc nie będę Wam psuła niespodzianki, zdradzając zbyt dużo. Jestem zachwycona właśnie tą częścią opowieści - rola Baby Jagi oraz Marinki zostały dokładnie przemyślane, stanowiąc spójną całość.


Ta historia skierowana jest zarówno do młodszych, jak i starszych czytelników. Z powodzeniem możecie czytać ją razem z dziećmi, które będą oczarowane baśniowymi elementami, istotą tytułowego Domu na kurzych łapach, a przy okazji skorzystają też z dydaktycznej funkcji książki. Postępowanie Marinki może je wiele nauczyć, bo chociaż dziewczynka popełnia wiele błędów, szczególnie pod wpływem emocji, próbuje je później naprawić, a kontakt ze światem zewnętrznym pozwala jej wyciągnąć kilka trafnych wniosków. A wizja przejścia przez Bramę może pomóc Wam podjąć temat życia i śmierci, o które prędzej czy później będą pytać Wasze dzieci.

Dom na kurzych łapach warto mieć na swojej półce nie tylko ze względu na zachwycające wydanie. Pod granatową, twardą oprawą kryje się piękna opowieść o niepotrzebnych uprzedzeniach i tym, żeby nie odkładać niczego na później. Historia Marinki totalnie mnie oczarowała, więc z całego serca polecam!


ocena: 7/10

Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania książki.


Dom na kurzych łapach Sophie Anderson, tytuł oryginału: the House with Chicken Legs przełożył Przemysław Hejmej, wyd. Kobiece Young, 323 strony, 1/1

1 komentarz:

  1. Ciekawa szata graficzna, ale czy zdecyduje się na nią to jeszcze się zastanowię nad tym.

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)