poniedziałek, 23 marca 2020

Dla takich magicznych opowieści czytam książki, czyli "Ostatnia walka" Rachel E. Carter (264)

Fantastyka młodzieżowa to najbliższy mojemu czytelniczemu sercu gatunek. Przygodę z książkami zaczęłam właśnie od opowieści o nastoletnich czarodziejach i magii. Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o serii Czarny mag Rachel E. Carter, która od samego początku mnie zachwyciła. W jej skład wchodzą: Pierwszy rok, Adeptka, Kandydatka oraz Ostatnia walka - premiera finałowego tomu już 25 marca. Miałam przyjemność poznać go przedpremierowo, więc chciałabym podzielić się z Wami moimi odczuciami.

Finałowy tom to już tytułowa Ostatnia walka. Od samego początku płynnie wciągnęłam się w lekturę, ciesząc się spotkaniem z ulubionymi bohaterami, za którymi zdążyłam już zatęsknić. Nie jest to jednak łatwe spotkanie, ponieważ ich los to coś o wiele więcej, niż zabawy w szkole magii, jakie były ich udziałem na samym początku tej serii. Akcja nabrała niesamowitego rozmachu, a na barkach nastoletnich bohaterów znalazły się decyzje, od których zależy przyszłość ich królestwa. Sieć spisków i kłamstw objęła już większość postaci, na szczęście krótkie wprowadzenie  zręcznie wplecione w fabułę pozwala przypomnieć sobie akcję z poprzednich tomów. 


Napięcie związane z politycznymi rozgrywkami między królestwami w tym fantastycznym świecie jest ogromne. Czytając, trzymamy kciuki za Ryiah, rzuconą w wojenny wir, doświadczoną okrutnym losem, zmuszoną do walki o życie swoje i bliskich. W całej tej wojennej zawierusze dopiero po chwili zdajemy sobie sprawę, że Ryiah i Darren to zaledwie młodzi ludzie, którzy się kochają, a miłość to ostatnie, na co mają teraz czas. Carter postanowiła doświadczyć ich ponad wszelkie wyobrażenie, przy okazji rzucając wyzwanie wytrzymałości emocjonalnej czytelników. Wiele razy zaciskałam pięści, wściekła na to, co dzieje się z moją ulubioną Ryiah, współczując jej losu, chcąc zrobić krzywdę jej oprawcom... Ale przecież właśnie taki jest świat - bezwzględny wobec każdego, kto spróbuje zakłócić przyjęty porządek, niezależnie od tego, czy ma rację.
"Trzeba stracić wszystko, aby zrozumieć, co naprawdę się liczy."
Świat przedstawiony został już opisany w poprzednich tomach, mieliśmy możliwość śledzić naukę bohaterów od samego początku, później poznaliśmy sytuację społeczną i polityczną tego fantastycznego świata - co prawda w okrojonej wersji, ale w przypadku młodzieżowej fantastyki zupełnie wystarczającej. Teraz przyszedł czas na emocjonujące zakończenie, pełne pojedynków magicznych, walki i trudnych decyzji. Ważnym elementem serii jest zawsze jej zakończenie. Rachel E. Carter miała dobry pomysł, który odpowiednio zrealizowała. Chociaż smutno mi rozstawać się z bohaterami, bo bardzo się z nimi zżyłam, spodobało mi się zaproponowane rozwiązanie ich losów. Po pełnych emocji wydarzeniach całej serii, a w szczególności ostatniego tomu, zakończenie pozwoliło mi wyzbyć się niepotrzebnych odczuć, pozostawiając w moim sercu spokój. I poczucie, że trudno będzie mi odnaleźć kolejną równie ekscytującą, magiczną przygodę, co ta przy boku Ryiah. Ta odbyta dzięki książkom Carter była wyjątkowa, będę wspominać ją z satysfakcją i zapamiętam na długo.
"O ileż łatwiej jest być pokonanym niż silnym."
Czarny mag to jedna z lepszych serii z gatunku młodzieżowej fantastyki z ostatnich lat. Tak jak napisałam na jej pierwszych stronach, Ostatnia walka ma w sobie świeżość pierwszej części, jest pełna spisków, nastoletniej miłości i walki o przyszłość fantastycznego świata. Dla takich magicznych opowieści czytam książki, więc mogę ją polecić z czystym sumieniem. Jeśli jeszcze nie znacie tej serii, obowiązkowo musicie nadrobić zaległości!

ocena: 10/10

Dziękuję Wydawnictwu za możliwość stoczenia Ostatniej walki u boku Ryiah!
Ostatnia walka Rachel E. Carter, tytuł oryginału: The Last Stand, przełożyła Małgorzata Fabianowska, wyd. Uroboros 2020, 477 stron, 4/4

2 komentarze:

  1. Też kocham i uwielbiam, nawet na moim blogu znajdziesz mój TAG na podstawie tej serii, może masz ochotę zrobić :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To dobre zwieńczenie historii, choć książka nie porwała mnie od pierwszej strony. Niemniej dobrze się bawiłam :D

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)