środa, 27 lipca 2022

Anioły w dziewiętnastowiecznym Londynie, czyli "Dary" Liz Hyder (352)

To dla mnie niespodzianka, że premiera Darów Liz Hyder nie odbiła się echem w bookstagramowych kręgach, bo myślałam, że będzie wszędzie! Przeglądając zapowiedzi od razu zwróciłam uwagę na tę piękną okładkę, skojarzyła mi się z Angelologią Danielle Trussoni. Wiedziałam, że muszę przeczytać Dary i dziś opowiem wam dlaczego był to strzał w dziesiątkę!

Edward Meake jako młody chirurg zawsze znajdował się w cieniu swojego przyjaciela, Samuela. Pewnego dnia udziela pomocy Natalyi i jest świadkiem tego, jak kobiecie wyrastają skrzydła. Chce za wszelką cenę zbadać tę osobliwość i zdobyć sławę. Tymczasem tropem pogłosek o aniele podąża Mary i Richard, reporter jednej z londyńskich gazet.

Właściwa akcja tej książki osadzona jest w dziewiętnastowiecznym Londynie, osiem dni przed otwierającą ją sceną z lasu w hrabstwie Shropshire. Zostałam wrzucona w sam środek wydarzeń i nim się spostrzegłam, miałam już za sobą kilkadziesiąt stron. Próżno szukać tutaj długich opisów otoczenia, klimat budują krótkie zdania i spostrzeżenia bohaterów. Przeważają ci, którzy od samego początku wzbudzają sympatię, na dobrą sprawę pojawia się tylko jeden czarny charakter. Każdy z bohaterów ma w sobie coś, co go wyróżnia.

Narracja prowadzona z punktu widzenia wielu bohaterów. Krótkie rozdziały oraz fakt, że działania prowadzą ich wszystkich ku sobie sprawiają, że Dary czyta się szybko i z zainteresowaniem. W końcu widząc kolejny rozdział liczący dwie strony nie sposób powiedzieć sobie "dość". Chociaż podróżujemy do dziewiętnastowiecznego Londynu, to powieść czyta się z lekkością za sprawą współczesnego języka. Nie jest to wada, bowiem realia epoki zostały zachowane w wystarczającym stopniu. Szczególnie gęsią skórkę wywoływały u mnie wzmianki o ówczesnych praktykach chirurgów, którzy nie zważając na krzywdę jednego człowieka, dążyli do postępu dla dobra nauki...

Moje pierwsze skojarzenie z Angelologią wywołało błędne przekonanie, że w tej książce będzie również mnóstwo magii. Wątek aniołów spina całą akcję, napędza ją.  W moim odczuciu mógłby być bardziej rozwinięty, bo tutaj jest jak baśń zasłyszana w dzieciństwie, która wraca dziś do nas tylko we fragmentach, wydobywających się z odmętów pamięci za sprawą jakiegoś skojarzenia... Mimo wszystko zakończenie tak zręcznie połączyło wszystkie wątki, że będę dobrze wspominać czas spędzony z tą książką. Wychodzi na to, że nie nie zawsze lektura musi się wstrzelić w oczekiwania, żeby trafić na listę ulubionych. Może być zupełnie czymś innym, a i tak nas zadowolić.

Dary to jedna z tych książek, które pod piękną okładką skrywają równie wartościowe wnętrze. Z przyjemnością zatopiłam się w świecie dziewiętnastowiecznego Londynu i trzymałam kciuki za śledztwo Mary i Richarda oraz dalsze losy anioła! To była porywająca przygoda w świecie, którego już nie ma, uzupełniona baśniowym wątkiem. Polecam!

ocena: 8/10

Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania książki. 

Dary Liz Hyder, tłumaczenie: Andrzej Goździkowski, tytuł oryginału: The Gifts, wyd. Słowne 2022, 500 stron, 1/1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)