sobota, 1 września 2018

Zajrzyj do starego dziennika, czyli "Czarownice z Manningtree" Beth Underdown (166)


Jednym z mroczniejszych aspektów piętnastego, szesnastego i siedemnastego wieku są procesy czarownic. Dlatego kiedy przeczytałam o Czarownicach z Manningtree Beth Underdown, byłam pewna, że chcę przeczytać tę książkę. Choćbym nawet musiała ją czytać tylko w dzień, byłam ciekawa, co kryje się pod tą przepiękną okładką.

Powieść ma formę zapisków Alice Hopkins, a wiarygodności dodają liczne archaizmy i stylizacja języka na taki, jakiego kiedyś się używało. Bardzo szybko się do niego przyzwyczaiłam. Chociaż znalazło się kilka słów, których znaczenie musiałam sprawdzić, to pod tym względem jestem z tej książki zadowolona, ponieważ to również za sprawą formy historia nabiera tak niesamowitej atmosfery. Miałam wrażenie, że znalazłam stary dziennik i odkrywam tajemnice jego właścicielki.

Alice jest przyrodnią siostrą Matthew, mężczyzny okrzykniętego mianem Tropiciela Czarownic. Kobieta jest postacią, której współczujemy, lubimy ją i kibicujemy, czekając na jej próbę przeciwstawienia się bratu. Matthew to zupełne przeciwieństwo, bohater, któremu wprost życzymy śmierci. Są oni spójnie wykreowani, tak samo jak również poboczni bohaterowie.
"Nie ma tu żadnych potworów, Alice. [...] Najgorsze, co może nas spotkać, to drugi człowiek."
Moje oczekiwania względem tej książki trochę wprowadziły mnie w błąd. Spodziewałam się czegoś na kształt horroru, wydarzeń zbyt strasznych, by poznawać je po zmroku, bo należę do tych delikatniejszych czytelników (jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju duchy). 

Czarownice z Manningtree okazały się jednak posługiwać zupełnie innym rodzajem wzbudzania u czytelnika strachu. Drobne sugestie, dogłębna analiza psychiki bohaterów i ich zgodne z własnymi przekonaniami działania miały przerażać. Ślepa wiara w to, co zostało im wpojone, upór i zupełny brak litości - to zachowania, które możemy obserwować, jednocześnie zastanawiając się, jak jeden człowiek może robić takie rzeczy drugiemu. 

Beth Underdown nie musi posługiwać się opisami straszliwych praktyk, żeby wywołać u czytelnika niepokój. Wystarczą wyraziści bohaterowie, ich cechy, a także kilka drobnych zdarzeń i świadomość, że ta historia jest oparta na faktach. Czarownice z Manningtree to spójny portret mężczyzny nazwanego Tropicielem Czarownic, ukazujący jego drogę już od dziecięcych lat. A to najlepiej przedstawić oczami jego przyrodniej siostry, Alice. 

Warto mieć tę książkę na swojej półce nie tylko ze względu na piękne wydanie, ale również jej wnętrze. Lektura pozostawia po sobie satysfakcję, a także nowe, przerażające skojarzenie z tamtą epoką. Na początku nie zrażajcie się językiem - nim przewrócicie kilka stron, stanie się on wielką zaletą tej powieści, nadając jej wiarygodności. Jestem przekonana, że ta książka zadowoli zarówno wielbicieli powieści historycznych, jak i współczesnych thrillerów. Polecam!

ocena: 8/10

Dziękuję Wydawnictwu za egzemplarz książki.


Czarownice z Manningtree Beth Underdown, tytuł oryginału: The Witchfinder's Sister przekład: Magdalena Rychlik, wyd. Prószyński i S-ka 2018, 374 stron, 1/1

10 komentarzy:

  1. Książka już na mnie czeka. Mam nadzieję, że mi się będzie podobało. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Już sama okładka do mnie przemawia, a chęć sięgnięcia po tę książkę potęguje tylko jej opis ;) Także mam nadzieję, że kiedyś uda mi się po nią sięgnąć :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam mieć tę książkę od pierwszej chwili, w której zobaczyłam ją na Twoim Instagramie. Okładka jest tak fantastyczna, że kupiłabym ją tylko po to, żeby ją głaskać i na nią patrzeć *.* A to, że wnętrze zapowiada się równie obiecująco, bo z dreszczykiem i daje do myślenia, jeszcze bardziej kusi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo mi miło :D kupuj, ja jeszcze się jej nie nagłaskałam :D

      Usuń
  4. Zarówno okładka, jak i tytuł wpadają w oko. Mam na nią ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam ją niedawno i byłam naprawdę nią wstrząśnięta. Przerażajace, ze naprawdę takie rzeczy się działy i to 300 lat temu.. pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka z jakiegoś powodu sugerowała mi pozycję popularnonaukową :) cieszę się, że to jednak powieść. Ze względu na tematykę wskakuje na listę do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)