piątek, 12 czerwca 2020

„Dom ziemi i krwi” Sarah J. Maas (277)


W twórczości Sary J. Maas zakochałam się od pierwszego zdania. Pochłaniałam zarówno Szklany tron, jak i Dwór cierni i róż tom po tomie, z wypiekami na twarzy śledząc losy fantastycznych bohaterów walczących o przyszłość swojego magicznego świata. Dlatego jej najnowsza książka Dom ziemi i krwi otwierająca cykl Księżycowe miasto, stała się dla mnie najbardziej oczekiwaną premierą tego miesiąca.


Bryce Quinlan pewnej nocy wraca do mieszkania, gdzie znajduje ciała swoich przyjaciół. Nie mogąc pogodzić się ze stratą, za wszelką cenę próbuje wyjaśnić tę zbrodnię. 

Pierwszym uczuciem, które towarzyszyło mi podczas czytania tej książki było zdziwienie. Zostałam zasypana scenami z alkoholem, wszelkiego rodzaju używkami i seksem. Maas tym razem kieruje swoją twórczość do dorosłych odbiorców, czego nie do końca się spodziewałam. Dlatego pierwsze sto stron było dla mnie dosyć trudnym sprawdzianem, musiałam się przyzwyczaić do nowych okoliczności. Wiem, że to śmiesznie zabrzmi, ale cała zabawa zaczęła się dla mnie dopiero, kiedy kilka osób zginęło, a akcja nabrała tempa. W tym momencie dało się wyczuć znane mi już z poprzednich książek napięcie oraz mnóstwo emocji. 
„Powiedział mi, że mam przestać płakać, bo to sprawi satysfakcję wszystkim tym, którzy wyrządzili mi krzywdę. I dodał, że nie powinnam obdarowywać ich moim smutkiem.”
Od samego początku polubiłam główną bohaterkę, Bryce Quinlan. Jej arogancja i pewność siebie mnie bawiły, chociaż była to jedynie przykrywka dla rozpaczy, jaka kryła się w sercu dziewczyny. Szczególnie zabawne były jej rozmowy z aniołem Huntem, trudno było się głośno nie śmiać, kiedy ta dwójka się droczyła. Uwielbiam ich! Uczucie rodzące się między nimi, kiedy wymieniali złośliwe uwagi, spełniło moje oczekiwania co do wątku romantycznego. Był on na tyle subtelny, że zamiast dominować, uzupełniał całość.

Lunathion, miasto, w którym osadzona jest akcja książki, to połączenie rozwiniętej technologicznie rzeczywistości, jaką znamy, uzupełnione fantastycznymi elementami. Księżycowe miasto to cała gama różnorodnych bohaterów, a każdy kolejny jest dowodem na wyobraźnię autorki. Są tu zarówno znani z jej poprzednich książek Fae i ludzie, a także zupełnie nowe, ciekawe istoty. Moją sympatię zdobyła przede wszystkim Lehabah – niesamowita bibliotekarka z niecodziennymi przymiotami. Mam nadzieję, że będziecie mieli okazję przekonać się, kim ona jest!

Autorka już przyzwyczaiła mnie do przerywania znaczących wydarzeń końcem rozdziału i kontynuowania ich w kolejnym – tak samo jak w przypadku poprzednich książek, trudno oderwać się  od lektury. Maas jak zwykle musiała też doświadczyć swoich bohaterów do granic możliwości, serwując mi emocjonalny rollercoaster. Szczególnie trudno było przerywać czytanie drugiej części, kiedy już na dobre poznałam miejsce i bohaterów, a przyszedł czas na porywającą akcję. Samo zakończenie, po niezwykle emocjonujących 100 ostatnich stronach, było satysfakcjonujące i pozwoliło mi uspokoić przyspieszony oddech.
„O to chodzi w życiu. By je przeżyć. By kochać. By pamiętać, że wszystko może zniknąć następnego dnia. Wszystkie te uczucia czynią życie o wiele cenniejszym.
Dom ziemi i krwi to kolejna świetna powieść w dorobku amerykańskiej autorki, warto jednak pamiętać, że jest ona skierowana do dorosłych odbiorców. Obecność używek, brutalności i seksu sprawia, że trzeba się przyzwyczaić do nowej Maas, jednak wciąż potrafi ona wywołać mnóstwo emocji, wbić w fotel i zwyczajnie zachwycić, pozostawiając uczucie czytelniczej satysfakcji. Polecam!

ocena: 9/10

Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania książki.


Dom ziemi i krwi tom 1 i 2 Sarah J. Maas, tytuł oryginału: The House of Earth and Blood, tłumacz: Marcin Mortka, wyd. Uroboros 2020, 560, 560 stron, 1/?


1 komentarz:

  1. Ja również bardzo dobrze bawiłam się w trakcie lektury! Drugi tom sprawił, że płakałam się, śmiałam i emocjonowałam na każdym kroku!

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)