czwartek, 18 czerwca 2020

Pierwsze spotkanie z literaturą skandynawską, czyli "Blizna" Audur Ava Ólafsdóttir (278)


Od dawna moją uwagę przyciągały minimalistyczne wydania z Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich. W maju nakładem Wydawnictwa Poznańskiego ukazała się Blizna, a ja trafiłam na kilka entuzjastycznych publikacji na temat tej książki. Korzystając z chwili wolnego, zdecydowałam się sprawdzić, czy i ja dołączę do grona zadowolonych z tej lektury czytelników.

Jonas Ebeneser podjął decyzję o zakończeniu swojego życia. Nie chce, żeby jego ciało odnalazł ktoś bliski, wyjeżdża więc do kraju, gdzie jeszcze niedawno panowała wojna. 

Można powiedzieć, że Blizna jest o wszystkim i o niczym. O wszystkim, bo dotyka życia na wielu płaszczyznach, skupiając się na ludzkich odczuciach w sytuacjach, jakie mogą spotkać każdego z nas. Autorka stara się uchwycić te małe momenty, które są dla nas decydujące. Skupia się na codzienności, pozbawionej górnolotnych wyznań i pięknych uniesień – ma być do bólu realistycznie. To właśnie dzięki temu ta powieść ma w sobie tyle prawdy, którą możemy bez wahania przełożyć na własne doświadczenia. Ale to też książka o niczym – trudno szukać tu jakichkolwiek konkretów dotyczących miejsc, zdarzeń czy krajobrazów. To obraz życia mężczyzny, złożony z drobnych elementów, które łatwo przeoczyć.
"- Wiesz, że człowiek to jedyne zwierzę, które płacze?  - Nie, tego nie wiedziałam. Myślałam, że jest jedynym zwierzęciem, które się śmieje."
Ólafsdóttir jest oszczędna w słowach, pomija otoczenie, skupiając się na tych kawałkach codzienności, które na pierwszy rzut oka nie mają większego znaczenia. Ubrane jednak w odpowiednie słowa, nabierają go aż nadto, wymagając od nas skupienia, kiedy składamy tę opowieść w całość. Potrzeba przy tym spokoju ducha i ciszy w otoczeniu, aby w pełni czerpać przyjemność z lektury. Wielu rzeczy trzeba się domyślać, czynić założenia na temat niedopowiedzianych elementów. Kończyłam ją czytać z uczuciem niedosytu, być może przeżyłam jeszcze zbyt mało, by w pełni docenić tę opowieść. Mam wrażenie, że tak samo szybko jak ją przeczytałam, przepadnie ona w czeluściach mojej pamięci, robiąc miejsce książkom, które dotkną mojej duszy. 

Kręgosłup powieści to jej bohater – pięćdziesięcioletni, zrezygnowany mężczyzna. Ma jednak cel i z uporem do niego dąży, stawiając kolejne kroki ku zaplanowanej śmierci. Portret psychologiczny Jonasa jest pełen realizmu, a zderzenie jego problemów z bezimiennym miejscem, gdzie chwilę wcześniej opadł wojenny kurz, daje do myślenia. Z jednej strony mamy mężczyznę, który zdecydował się zginąć, a z drugiej resztki społeczności, próbującej podnieść się po horrorze, jaki zgotowała im wojna. 
"Każde cierpienie jest wyjątkowe i niepodobne i dlatego nie można tego porównywać. Szczęścia natomiast bywają podobne."
Blizna to nostalgiczna opowieść o tym, jak wiele zależy od naszego nastawienia. Powieść wymaga odpowiedniego skupienia i ciszy, żeby móc w pełni ją docenić. Zapamiętam pierwsze spotkanie z literaturą islandzką jako satysfakcjonujące, ale i pozostawiające niedosyt. Jeśli macie ochotę poznać tę opowieść, to zachęcam, nie namawiam jednak na siłę.

ocena: 7/10

Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania książki. 

Blizna Audur Ava Ólafsdóttir, tytuł oryginału: Or, przełożył Jacek Godek, wyd. Poznańskie 2020, 216 stron, 1/1

2 komentarze:

  1. Dużo dobrego czytałam o tej książce, ale sama mam dość mieszane uczucia wobec powieści „niespiesznych”. Z jednej strony zachwyciło mnie „Ucho igielne” Myśliwskiego, z drugiej strony zawiedziona byłam „Angielskim pacjentem”... Co do „Blizny” zaś, mogłabym mieć te same odczucia co Ty. Póki co, dam sobie na wstrzymanie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze... Zaciekawiłaś mnie. Jak będę miała okazję, to się skuszę. Widziałam sporo jej na Instagramie, ale dopiero teraz przeczytałam recenzję... I w końcu cię odwiedziłam. :)

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)