niedziela, 11 października 2020

Przedpremierowo: Trzy kobiety, czyli „Wyznanie” Jessie Burton (294)

Czy można tęsknić za czymś, czego nigdy się nie miało? Matka Rose zaginęła, kiedy ta była jeszcze dzieckiem. Dziewczyna całe dzieciństwo wymyślała fikcyjne przygody rodzicielki, więc jako dorosła próbuje dowiedzieć się czegoś o życiu matki. Wieść, że pisarka Constance Holden znała w młodości Elise Morceau jest początkiem międzypokoleniowej przyjaźni Connie i Rose, łudząco przypominającej więź sprzed lat...

Uwielbiam powieści, gdzie akcja prowadzona jest dwutorowo. W przypadku Wyznania z jednej strony mamy możliwość obserwowania współczesności, gdzie Rose nawiązuje znajomość z pisarką Constance. Jednocześnie widzimy też wydarzenia z przeszłości, gdzie Constance poznaje Elise. Nie wszystko jest tutaj wprost podane. Trzeba czytać uważnie, aby wychwycić wszystkie smaczki i złożyć ze sobą poplątane relacje bohaterów, a także cieszyć się bogatym językiem i dopracowanym stylem autorki. Po raz kolejny Burton wzbudziła też moją ciekawość, więc chociaż chciałam jak najdłużej cieszyć się tą opowieścią, przekładałam kolejne strony, aby poznać ciąg dalszy.

„Jesteś ty, jest twój partner, ale jest także sam związek: miłość. I o tę miłość trzeba się troszczyć, tak jak troszczysz się o siebie.” 

Portrety psychologiczne trzech głównych postaci: Connie, Rose i Elise są zaskakująco głębokie i pełne realizmu. To w końcu powieść poświęcona kobietom. Ich artystyczne dusze nadają książce zmysłowości, a postępowanie bohaterek skłania do refleksji. Podczas czytania w mojej głowie pojawiało się wiele myśli na zwyczajne, życiowe tematy. Dzięki temu ta powieść zostanie ze mną na długo, więc jest to dla mnie jak najbardziej zaleta. 

Zastanawiam się tylko, czy Burton nie przesadziła z feminizmem. Widać wyraźnie, że wszyscy mężczyźni zostali przedstawieni negatywnie. Jeden jest nieodpowiedzialnym chłoptasiem w skórze dorosłego faceta, a drugi zdradza i ukrywa prawdę. Na szczęście kobiety też mają wady, ale nie ma mowy o jakiejkolwiek równowadze. Największym rozczarowaniem było dla mnie samo zakończenie, zabrakło mu głębi i przesłania. Przewidziałam je w okolicach 350 strony (z 500), aż do samego końca trzymając kciuki, żebym się myliła. Niestety, moje domysły okazały się zgodne z fabułą, co sprawiło, że po tej lekturze pozostanie mi pewien niesmak. A szkoda, bo zakończenie mogło umiejętnie spiąć tę książkę i sprawić, że wysoko bym ją oceniła.

„Wydaje mi się, że wbrew temu, co mówisz, czujesz bardzo wiele, ale nie ufasz tym uczuciom. Być może dotarłaś do punktu, w którym musisz zrobić właśnie to: zaufać sobie.” 

Wyznanie to opowieść o skomplikowanych relacjach. Uda się je rozgryźć, o ile ma się wystarczająco uporu i chęci oraz jest się gotowym na przyjęcie porządnej dawki współczesnego feminizmu. Odkrycie portretów psychologicznych trzech kobiet jest wyzwaniem, ale warto je podjąć i poznać nową, nostalgiczną powieść Jessie Burton. Szkoda tylko, że zakończenie zamiast stanowić wisienkę na torcie, pozostawia niesmak. 

premiera: 28.10.2020

ocena: 6/10

Dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania książki.




Wyznanie Jessie Burton, tytuł oryginału: The Confession, tłumacz: Łukasz Małecki, wyd. Literackie 2020, 514 stron, 1/1

2 komentarze:

  1. Szkoda, że zakończenie rozczarowuje. Mimo tego jednak chcę dać tej książce szansę. ;)

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)