piątek, 2 listopada 2018

Moje pierwsze i ostatnie Targi Książki w Krakowie



Zawsze oglądając Wasze relacje, zdjęcia, opisy wrażeń z targów chciałam wybrać się do Krakowa lub Warszawy. Do tej drugiej mam bliżej, ale termin średnio mi pasuje, bo maj to sesja - w tym roku nie udało mi się wybrać nawet na jeden dzień. Dlatego zdecydowałam się pojechać w ostatni weekend października do oddalonego ode mnie o ponad 600 km Krakowa. O moich wrażeniach przeczytacie poniżej!

Pierwszy dzień spędziłam głównie w pociągu. Swoją drogą Strefa Ciszy to coś cudownego, o ile znajdujący się w tym przedziale ludzie szanują panujące zasady, a niestety nie zawsze tak było. Po południu dojechałam do Krakowa, byłam tu pierwszy raz. Zostawiłam bagaże w hotelu i korzystając z kilku godzin poszłam zobaczyć starówkę. Powiem Wam, że Kraków zrobił na mnie duże wrażenie swoim klimatem. Spacerując w okolicy Wawelu (ale nie tylko), poczułam się, jakbym cofnęła się w czasie!

W piątek wybrałam się już rano na Targi, ogromne hale przemierzałam razem z przesympatyczną Moniką z bloga A to ci... wynalazek!. Nie miałam jakiejś listy książek do kupienia, założyłam sobie limit zakupów (oczywiście go przekroczyłam!). Chciałam poczuć tę atmosferę, zobaczyć wszystkich tych ludzi, zamiast siedząc w domu zastanawiać się, co mnie ominęło. W piątek wybrałam się jeszcze na spotkanie dla blogerów i spotkała mnie bardzo miła niespodzianka - wygrałam cztery książki. Kiedy zmęczona i szczęśliwa opuszczałam Expo, zastanawiałam się, jak zabiorę się nad morze z tyloma nowymi tomami!

Jako, że miałam już wystarczająco dużo nowych książek, w sobotę planowałam tylko spotkania z autorami. To dobrze, bo tłum był ogromny (ja głupia myślałam, że w piątek było dużo ludzi). Po godzinnym oczekiwaniu w kolejce zamieniłam kilka słów z Samanthą Young, a na pamiątkę mam egzemplarz Ostrożnie z miłością z autografem! Poszłam też na spotkanie z Martą Kisiel, było równie miło! Te momenty pozostaną w mojej pamięci na długo. Tak samo jak spotkanie z Ulą z bloga Drzwi do innego wymiaru.

Targi okazały się świetną imprezą pełną pozytywnych ludzi, bo to właśnie oni i spotkania, niekoniecznie z autorami, ją tworzą. Cały ten wyjazd i bolące nogi (przeszłam ok. 30 km) zapamiętam na długo, ale ze względu na odległość dzielącą Gdańsk i Kraków, pewnie się już na nie więcej nie wybiorę, nawet jeśli bym chciała. A tutaj moje zdobycze:


Nie mogłam przejść obojętnie obok Armadale i Córek niczyich Wilkiego Collinsa, bo cena była okazyjna! Tak samo w przypadku Dziewczyny z nagietkowym szalem Susan Meissner. Kupiłam jeszcze Spod zamarzniętych powiek Adama Bieleckiego, bo już od dawna polowałam na tę książkę. Calder Mii Sheridan to prezent od Moniki, dziękuję jeszcze raz! Ostrożnie z miłością i Dożywocie wróciły ze mną wzbogacone o autografy autorek. Natomiast Lissy, Alan Cole nie jest tchórzem, Trzy koperty i Sierotę, bestię, szpiega wygrałam na spotkaniu dla blogerów. Ta ostatnia już jest w mojej biblioteczce, dlatego ten egzemplarz trafi do rozdania na moim koncie na Instagramie w następnym tygodniu!

A Wy byliście na Targach?


24 komentarze:

  1. Na targach nigdy nie byłam, ale to zapewne niezapomniane wrażenie, dlatego fajnie, że Ci się udało dotrzeć do Krakowa. Bardzo ciekawe zdobycze książkowe. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, będę pamiętać ten wyjazd całe życie!

      Usuń
  2. Byłam! Niestety podróże są trochę męczące, ale warto raz na rok zrobić sobie taki wypad na drugi koniec Polski. Szkoda tylko, że w czwartek trochę padało, ale za to wyszły (przynajmniej mi) niezwykle klimatyczne zdjęcia (właśnie ogarniam swoją relację z targów, więc jeśli będziesz miała ochotę, to serdecznie zapraszam ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo chętnie poczytam :D w podróży na szczęście udało mi się poczytać, więc wykorzystałam czas spędzony w pociągu :)

      Usuń
  3. Cieszę się, że targi udane. :D To bardzo fajne wydarzenie, ale z tego co pamiętam z tamtego roku, można było się udusić w tym tłumie. :D Ale było bardzo fajnie. :)
    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w sobotę był straszliwy ścisk, nie dało się na spokojnie pooglądać książek :(

      Usuń
  4. Byłam w tym roku na targach w Warszawie i było naprawdę cudownie! Świetnie się bawiłam <3 Do Krakowa niestety mam dużo dalej, ale może za kilka lat też się wybiorę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze słyszeć, że fajnie się bawiłaś - i zgarnęłaś tyle książek! Ja sama też czytam często relacje z targów książki, chociaż na nich nie bywam - głównie ze względu na odległość. Żałuję, że w Poznaniu nie organizują czegoś takiego. Ale kiedyś na pewno spróbuję się wybrać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A już myślałam, że nie podobało ci się na targach w Krakowie. Sporo książek zdobyłaś - niesamowite tytuły :D
    U mnie w niedzielę o Targach - zdziwisz się - chyba...
    POCZYTAJ ZE MNĄ

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja na targach nie byłam jeszcze ani razu i bardzo na tym ubolewam :-( Może kiedyś będę miała okazję...

    OdpowiedzUsuń
  8. Po tytule myślałam, że nie spodobały Ci się targi! Ja jeszcze na żadnych nie byłam.. muszę nadrobić.

    Zapraszam do siebie na nowy post - https://hiddenxguns.blogspot.com/2018/11/dziesiec-lat-zmierzchu-newsy-ktorych.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie mów nigdy! ;)
    Ale rozumiem: taka odległość stwarza problem. A ja Kraków kocham z całego serca właśnie za ten klimat, o którym wspomniałaś, i mam nadzieję w przyszłości tam studiować. Na Targach w tym roku byłam 3 raz i pewnie w przyszłym też się wybiorę - to już taka tradycja. Ale ja mam do tego miasta ok. 120km... ;)

    Pozdrawiam cieplutko!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdybym miała 120 km to bym się nie zastanawiała nawet :) powodzenia w realizacji tego planu :)

      Usuń
  10. Tytuł bardzo mnie zaciekawił, dlatego zastanawiałam się czy to naprawdę twoje ostatnie targi. Sama na żadnych nie byłam, ale raczej nie prędko mi do nich. Podoba mi się klimat i tak dalej, ale ja lubię to wszystko oglądać przez ekran, jestem osobą, która nie znosi tłoku i zbyt wielu ludzi w jednym miejscu i obawiam się, że psychicznie by mnie to wykończyło, ale z drugiej strony chciałabym poznać innych blogerów i porozmawiać z nimi na żywo... :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli żarcik się udał :D przez ekran nie dotkniesz też tych wszystkich książek :p

      Usuń
  11. Ale dużo książek przywiozłaś :D Super! Ja planowałam w tym roku pojechać, zwłaszcza, że mogłabym nocować u przyjaciółki, jednak tak się złożyło, że w ten sam weekend kuzyn się hajtał i pojechałam do niego (swoją drogą, co dość złośliwe, bo mieszka za Krakowem). Mam nadzieję, że w przyszłym roku już mi się uda :D A tak w ogóle to zawaliłam, bo pomieszkiwałam w Krakowie 3 lata i nigdy nie zajrzałam na targi. Ech.

    OdpowiedzUsuń
  12. Podobno organizacja była jeszcze bardziej okropna niż w zeszłym roku. Byłam raz na targach, z tym że na warszawskich i choć zamierzam wybrać się tam w tym roku, nie mogę odpędzić od siebie wspomnienia gorąca, pośpiechu i niewyobrażalnych tłumów.
    A ja jeszcze, genialna, poleciałam tam w glanach, bo oczywiście chodzę w nich wszędzie. Ach, mogłam w tym jednym dniu odpuścić. No nic! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Byłam na targach już dwa razy i pojadę na następne mimo że tłumy są ogromne.
    Zapraszam do siebie na recenzję z targów.
    https://mocrecenzji.blogspot.com/2018/11/22-miedzynarodowe-targi-ksiazki-w.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Targi książki są świetnym doświadczeniem. Warto się na nie udać, można z nich wiele wynieść. Zwłaszcza jak idziemy tam na jakieś ciekawe wykłady, czy spotkania z autorami.

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)